FIGA jest zapewne kolejną ofiarą pseudohodowców. Przypomina owczarka niemieckiego i pewnie na początku kiedy została kupiona (w niskiej cenie), sprawiła wiele radości swoim właścicielom.Do czasu aż jej mordka zaczęła szpecić. Do powstanie nużycy prawie zawsze przyczynia się;

-niedożywienie
-obniżenie odporności
-stres
-pasożyty jelitowe

Została wyrzucona i dodatkowo wystawiona na niebezpieczeństwo bo wylądowała na jednej z najruchliwszych ulic w Gorzowie, na trasie na Poznań. Szczęśliwie, jakiś wrażliwy człowiek ją wyłapał i przywiózł do schroniska. Figa ma zmiany skórne widoczne na zdjęciach i są to silne stany zapalne na mordce oraz na podbrzuszu, w pachwinach i na łapach. Należy wykonać badania zeskrobiny i jeśli podejrzenia potwierdza się to sunie czeka długie i kosztowne leczenie. Jeśli jej nie pomożemy stan zapalny obejmie całe jej ciało. Straci sierść i będzie jednym wielkim bolesnym strupem!

Dojrzałyśmy z ulicy okropnie smutnego psa, ze spuszczoną głową , topornym łańcuchem na szyi, dodatkową kolczatką. Postanowiłyśmy zainterweniować. Właściciele narzekali, że nie szczeka i nie są z niej zadowoleni. Dowiedziałyśmy się że Sunia ma dwa lata i miała 10 szczeniaków. Ledwie po ciąży doszła do siebie. Brak szczepień, nieodrobaczona oraz brak wody do picia. Widać ze nikt sie nią nie interesował a to przecież młoda psinka, potrzebująca ruchu i zabawy. Na tym łańcuchu wyglądała jakby miała 15 lat. Oczywiście została zabrana z tamtego miejsca a ludzie pouczeni, że jeśli na jej miejsce trafi inny pies to spotkamy się w sądzie. Podpisali zrzeczenie. Sunia w samochodzie była bardzo grzeczna i spokojna, szczęśiwa, że została uwolniona z łańcuch cierpienia. Trafiła do schroniska i w życiu nie widziałyśmy tak szczęśliwego psa. Schronisko to dla niej raj na ziemi. Jest bardzo lubiana przez wolontariuszy, niebawem zostanie wysterylizowana.

Przyjaciółka naszej fundacji Pani Halinka znalazła za miejscowością Białków śliczną suczkę . Była szczenna kiedy prawdopodobnie została porzucona . Pod lasem wykopała jamę i tam właśnie się oszczeniła . Szczeniaczki są śliczne . Mają ok 3 - 4 tygodnie  i są trzy razy dziennie jeszcze dokarmiane . Jest ich aż dziesięcioro - sześć chłopczyków i cztery dziewczynki . Dzięki pani Halince mama i jej dzieci są już  bezpieczne .

Dziękujemy !

Nie zdarza się w tych czasach aby mieszkaniec wsi, który sam ma ciężką sytuację materialną okazał tyle serca potrzebujacym zwierzętom.Około dwa lata temu znalazł w lesie powieszoną , połamaną w wysokiej ciąży suczkę. Uwolnił ją i zabrał do domu.Tak jak potrafił zbudowal jej budę i boks by mogła się w spokoju oszczenić.Sunia mocno skrzywdzona przez człowieka, miesiącami odzyskiwała zaufanie. Urodziła szczeniaki, pan Ireneusz nie miał serca pozbawic ich życia. Sunie zabrał do weterynarza, złamania były strare i wterynarze poradzili, że nie warto ich na nowo łamać i składać jej kości. Sunia kuleje ale nie przeszkadza jej to w normalnym funkcjonowaniu. Na własny koszt wysterylizowal ją. Szczeniaki urosły. Są już dorosłe i są pod jego opieką. To dwie suczki i samiec. Sunie do tej pory dostawały zastrzyki bo pana Ireneusza nie stać na dwie sterylizacje. Biegają wolno po podworku a śpią w domu. Ich matka ma na imie Lessi i jest w boksie wraz ze swoim synem Fiodorem.Obdarowaliśmy zwierzaki pana Irka karmą ale to nie załatwia problemu. Pan prosi o pomoc w sterylizacji dwóch suk oraz pomoc w znalezieniu domów dla całej rodzinki.Ma też 5 kotów w tym dwie niesterylizowane kocice. Psami nie jest w stanie dalej sie opiekować ponieważ jest w trudnej sytuacji.

"Sobota , wieś Lubiewo gmina Drezdenko . Około godz . 23 wracałam do domu . Nagle na końcu wsi , tuż za ostatnim domem na środku ulicy zauważyłam cztery szczeniaki . Zatrzymałam się żeby je złapać . Poprosiłam o pomoc mieszkańców ostatniego domu  , którzy powiedzieli , że 15 min temu ktoś pieski wyrzucił z auta i odjechał . Niestety nie zdążyli spisać nr.rejestracyjnych . Trudno było je złapać , bo przestraszone psiaki biegały po całej jezdni . Jeden schował się pod moim autem  i był problem żeby go wyjąć . Mężczyźni jednak stanęli na wysokości zadania i udało się im go wydobyć . Zgłosiłam to na policję w Drezdenku . Przyjechali po 15 min . Bez problemu wzięli przestraszone szczeniaki do auta policyjnego i zawieźli na posterunek skąd miały być zabrane do schroniska w Czarnkowie"

Małgosia

MAILO nawet nie zaszczekał jak weszliśmy na teren jego podwórka. Oczy z głodu aż przekrwione i zapadnięte.Właściwie to niewiele już kojarzył, co sie wokół niego dzieje. Żył na stercie śmieci, bez budy a nawet szmaty, na której mógłby sie położyć. O wodzie mógł zapomnieć a o jedzeniu już dawno zapomniał. Rozmowa z właścicielami przebiegła bardzo ostro. W związku z zagrożeniem życia pies został odebrany. Sprawa trafi do prokuratury. Do samochodu wskakiwał pierwszy, jakby wiedział, że pojedzie do lepszego. Wtulał się z wdzięczności do człowieka. W lecznicy okazało się że Mailo waży zaledwie 20kg. Weterynarz stwierdził, że przy jego wzroście powinien ważyć min 30kg. Otrzymał pierwszą pomoc. Kroplówki wzmacniające a przede wszystkim dostał jedzenie. Na poczatek malutko bo przecież żolądek odzwyczajony od jedzenia. Co jest w Mailo bardzo ujmujące to jego cudowny charakter. To miła psina, wręcz przylepa. Rozkochał w sobie wszystkich i widać, że to  mądry pies. Sierść ma grubą jak husky, napewno jest jego potomkiem .Mimo swojego stanu jest przepięknym psem a będzie jeszcze piekniejszy jak przytyje. Ma 3,5 roku.

Na polu pod Różankami zauważono bardzo wychudzonego i zaniedbanego psa. Prawdopodobnie spaniel - było w zgłoszeniu. Pojechaliśmy na miejsce-psina nie podchodziła ,ale uciekać nie miała już siły. W końcu położyła się wycieńczona i zrezygnowana. Czekoladowa spanielka w połowie wyłysiała z tak zwanym szczurzym ogonem (objaw choroby), z uszami pozlepianymi i skołtunionymi ciążącymi jej  jak dwa kamienie, które kiedyś były pewnie jej największą ozdobą. Czy to możliwe ,że w takim stanie pies nie został tak długo zauważony przez człowieka?. Prawdopodobnie został, ale tylko oczami , a nie sercem. Ale zadzwonił człowiek, który otworzył oczy, otworzył serce i odważył się nas o tym poinformować. Rosi otrzymała już pierwszą pomoc . Wykonaliśmy wszystkie potrzebne badania i umieściliśmy Rosi w hotelu. Aktualnie Rosi przebywa w gorzowskim schronisku z powodu braku funduszy na jej utrzymanie. Przykro nam, ze mimo apeli o dom tymczasowy, taki się nie znalazł. W hotelu mamy do uregulowania rachunek na kwotę 800zł. Mamy nadzieje, że ktoś w końcu zauważy Rosi i ją pokocha.
 

Nie wiemy dokładnie ile ma lat ,nie wiemy jak długo poniewierała się po nadwarciańskich polach, nie wiemy ile razy się szczeniła. Ale wiemy ,że jest już bezpieczna ,piękna i smutna ,bo zabrano jej wolność. Wymaga serca ,opieki i cierpliwości. Prawdopodobnie to ona kilka lat temu wyprowadziła da swoje szczeniaki na ruchliwą ulicę Gorzowa w nadziei na ratunek dla nich. Mieszkańcy jednego z domów chcąc pomóc i uchronić ją przed śmiercią na drodze urządzili ,,małe polowanie" . Udało im się złapać jednego szczeniaka. Matka z drugim rozpłynęła się jak we mgle. Tamten szczeniak to dziś dorodna suka, która została u swoich wybawców. Ma wspaniały dom. Pomóżmy Blance znaleźć takie miejsce.

28 lutego do schroniska w Gorzowie przyszedł mężczyzna z rudym spanielem. Twierdził ,że jego mama nie radzi sobie z psem i musi go zostawić  w schronisku. Niestety nie miał przy sobie, albo nie chciał okazać  dowodu tożsamości, ani pieniędzy, a to jest warunkiem przyjęcia psa do schroniska. pouczony zapewnił, że przyjdzie następnego dnia. Nasza wolontariuszka wiedziona intuicją wyszła za nim za bramę prosząc aby nie wyrzucał psa na ulicę. Po dwóch godzinach wracając ze schroniska zobaczyła znanego sobie psa zdezorientowanego i smutnego siedzącego w błocie. W środę Rocky był już bohaterem programu Telepopołudnie ,w którym co tydzień przedstawiamy zwierzęta do adopcji. Po programie nie wrócił już do schroniska. Urzekł Pana Wojtka Turczyńskiego-redaktora TVP Gorzów. Ma juz nowy szczęśliwy dom i pewnie szuka sposobu, jak przekazać kumplom ze schroniska: ,,musicie wystąpić w TVP Gorzów bo media to potęga"

Kotka Aksa - młoda wychudzona kotka z dusznością i martwą ciążą. Przyszła na posesje szukając pomocy.Trudności oddechowe wynikają z ucisku płuc przez narządy jamy brzusznej (jelita, żołądek)które dostały się na teren klatki piersiowej prawdopodobnie na skutek wypadku (przp...uklina przeponowa, urazowa jelit i żołądka).Ma tez martwice uszu.
Pomimo ciężkiego stanu kotce można pomóc. Konieczny jest skomplikowany i kosztowny zabieg chirurgiczny, ale jest nadzieja na pełne wyzdrowienie! Bardzo prosimy o pomoc. Kotka ma ogromną wolę życie i pokazmy jej, ze warto było przyjść do człowieka po pomoc.
 
 
FUNDACJA OBRONY PRAW ZWIERZĄT ANACONDA
66-400 GORZÓW UL MIODOWA 1
KRS 0000400810

57 24900005 0000 4500 8519 1251 Alior Bank

W TYTULE "Aksa"

Cztery szczeniaki żyły w nieodpowiednich warunkach i były pod opieka kobiety, która sobie nie radziła z ich utrzymaniem. Przez to stały się płochliwe, nieufne do człowieka. Po naszej interwencji trafiły do lecznicy, gdzie zostały odrobaczone i odpchlone. Następnie pojechały do domów tymczasowych gdzie były oswajane i przygotowywane do adopcji. Obecnie wszystkie mają już wspaniałe domki!

 

Dziękujemy tymczasowym opiekunom (Agatce i Eli) za cierpliwość i opiekę! Wielkie dzięki dla Marty, która nas zawiadomiła o szczeniakach!

31.01.2012
Tobiś trafił do gorzowskiego schroniska po śmierci właścicieli, dalsza rodzina nie wyraziła chęci opieki na starym bokserem. Tobiś nie wie, co się dzieje, nie wie, dlaczego jego Państwo go zostawili, dlaczego znajduje się w zimnym, brudnym miejscu, dlaczego otaczają go inne psy, które nie dopuszczają go do miski. Tobiś strasznie tęskni, tęskni za miłością swoich opiekunów, za dotykiem i ciepłym słowem.. nie potrafi odnaleźć się w tej ciężkiej sytuacji.
Bokser jest strasznie wychudzony, odmawia jedzenia, stracił nadzieję, pomalutku odchodzi... Błagamy o dom dla Tobisia, nie pozwólmy odejść mu w przekonaniu, że jest niechciany..
03.02.2012
Tobiś przeżył w swoim życiu tragedię, jego ukochany Pan zmarł, dostaliśmy informację, że Tobis leżał tydzień przy zwłokach Pana ....potem spotkała Tobisia kolejna tragedia, rodzina szybko postanowiła się go pozbyć, trafił od razu do schroniska.
Tobiś nie mógł dłużej zostać w schronisku, poddał się, powoli gasł ....
Jego sprawę nagłosniliśmy w internecie i skontaktowaliśmy się z Fundacją SOS Bokserom. Bokser przeszedł w środę pod opiekę tej Fundacji, zamieszkał w domu tymczasowym w Bydgoszczy.

96-letni mężczyzna uratował trzy małe psiaki, które ktoś wyrzucił do przydrożnego rowu. Niestety, w środę zachorował i trafił do szpitala. Teraz dwie prześliczne suczki czekają na nowego właściciela. Czy ktoś je przygarnie?

96-latek z gminy Bogdaniec pod Gorzowem w październiku znalazł trzy szczeniaki w worku w przydrożnym rowie. Ktoś skazał je na śmierć. Mężczyzna przygarnął psiaki, otoczył opieką. Niestety, jeden uciekł i zginął pod kołami auta. Zostały dwie suczki. - Miały schronienie w niewielkim chlewiku. Były tam bezpieczne. Starszy pan regularnie je karmił.
Mężczyzna opiekował się psami do ostatniej środy. Tego dnia zachorował i trafił do szpitala. Jego córka powiadomiła o sprawie schronisko w Gorzowie, to skontaktowało się z fundacją. - Zabraliśmy psy, otoczyliśmy opieką. Są prześliczne. Ale nie możemy ich trzymać cały czas, nie mamy warunków. Suczki są do siebie strasznie przywiązane. Gdy wieźliśmy je w samochodzie, były mocno przytulone, nie chciały się rozłączyć.
W sprawie adopcji kontakt: Gosia 691 504 333

Promyk został porzucony na osiedlu Staszica, gdzie bląkał się ok tygodnia. Po naszej interwencji trafił do schroniska. Tam niestety zachorował. Wiadomo, że doszlo do wgłobienia jelita. Po 2 tygodniach walki o jego życie,przeszedł pomyślnie operację i bardzo szybko wrócił do zdrowia. Rana pooperacyjna zabliźniła się a Promyk odzyskał siły do życia. Jest wesołym i całkowicie zdrowym psiakiem. Dopisuje mu apetyt. Bardzo lubi zabawę z innymi psami. Grzeczny w kontakcie z dziećmi i wszystkimi zwierzakami. Nie przejawia agresji do nikogo. Jest trochę większy od jamnika. Nadal szuka domu stałego.

ANACONDA dostała zgłoszenie, że do gospodarstwa na wsi doczołgał sie pies i położył w słomie. Był wycieńczony i poraniony. Inspektorka udała się na miejsce i oceniła, że stan zdrowia psa jest ciężki. W obawie, ze zwierzę nie wytrwa drogi do Gorzowa, poprosiła o przyjazd na miejsce Lek Wet Dr Tymszana. Przyjechał bardzo szybko, wzmocnił psa i zabrał do swojej lecznicy.Tam otoczył go opieką i uratował mu życie. Po emisji krótkiego materiału o losach Czarka w TVP znalezli się ludzi zainteresowni adopcją. Obecnie Czarek jest mieszkańcem Zielonej Góry i jest otoczony miłością.

Milo przyszedł do sklepu na ulicy Wawrzyniaka, po prostu wszedł i pokazał się, żeby ktoś go zauważył, że potrzebuje pomocy.Zostalismy powiadomieni i popilotowaliśmy sprawę .Kot trafił na Myśliborską, tam się okazało, że trzeba obciąć łapkę, bo nie da się jej złożyć.Brakowało skóry ,część palców była zmiażdżona.Wyglądało jakby ktoś po nich przejechał.Milo ma obciętą łapkę,ale szybko nauczył się z tym sobie radzić,potrafi nawet korzystać z kuwety.Na razie jest na tymczasie u Ani ale szukamy domku stałego.

W sprawie adopcji kontakt: Gosia 691 504 333

06.12.2012. Anaconda była na interwencji  we wsi Będargowice  gmina Pełczyce. Otrzymaliśmy zgłoszenie, że we wsi  błąka się wyrzucona z samochodu suczka. Nie trzeba było jej długo szukać. Trzymała się jednego miejsca ,ale  bezpiecznej od nas odległości .zjadała karmę ,ale ok. dwie godziny to za mało ,aby zdobyć jej zaufanie. Mieszkańcy wsi mieli na to kilka miesięcy, ale nikomu na tym raczej nie zależało. Wracając bez psa postanowiłyśmy odwiedzić  Urz ąd  Gminy i tam poprosić o pomoc. Zadeklarowano pomoc, zwłaszcza ,że nasza Fundacja zobowiązała się psa natychmiast po wyłapaniu odebrać. Dzisiaj mijają dwa miesiące od naszej interwencji, ale ani Gmina ,ani też firma wyłapująca bezdomne zwierzęta nie poczyniły żadnych kroków. Ale dzisiaj nie wracamy już na pusto. Pomogły nam Małgosia i Hania z OTOZ ANIMALS z Barlinka, a także mieszkańcy wsi. Sunia jest już bezpieczna. Jest ciężarna. Nic dziwnego błąkała się kilka miesięcy. Powoli nabiera zaufania. Na imię ma Gracja , gdyż pomimo strachu, zimna i głodu z wielką gracją wymykała nam się z rąk. Dziękujemy dziewczynom z OTOZ  ANIMALS   z Barlinka i tobie Luiza dziękuję ,że cierpiałyście na mrozie, aby ogrzać zziębnięte serce psa. Renata

Wilczurka Mona  odkryta przez nas pod koniec stycznia w zaniedbanym gospodarstwie. Pod koniec lutego niespodziewanie obdarzyła nas drużyną piłkarską- 11 szczeniąt. Została zabrana z całym przychówkiem, otoczona właściwą opieką. Osoba współpracująca z naszą fundacją zadeklarowała pomoc i zaopiekowała sie suką i szczeniakami. Mona ma już nowy dom, a za da miesiące nasza przyjaciółka i darczyńca będzie szukać domów dla szczeniaków.

Przytul Miśkę 

Anaconda otrzymała zgłoszenie,że w podgorzowskiej wsi przy budzie żyje Miśka. Buda to chyba nie jest właściwe słowo dla tych paru starych desek, a samo imię ciepła nie daje, chociaż kojarzy się z ciepłym futerkiem miłym w dotyku.Miska jest w połowie łysa ,drobna i do tego wychudzona. Suczka , która mimo całego swego nieszczęścia machała do nas przyjaźnie prawie łysym ogonkiem. Kilka lat na łańcuchu na mrozie i w słońcu, na kupie śmieci i własnych odchodów doprowadziło do tego, że Miska raczej nie przypomina miśka. Choroba skóry przerzedziła jej sierść. Jedzenie kości przerzedziło jej zęby, ale jest coś czego ma w nadmiarze, to pchły. Całe kolonie kłębiące się na gołym czerwonym brzuchu i kąsające całkowicie bezbronne stworzenie. Skóra mocno zaogniona z licznymi ranami i strupami. Smutne zaropiałe oczy. W tym stanie doczekała się pomocy. Zwinięta w kłębek w samochodzie bez żadnych oznak protestu jechała do lepszego świata. Raptem kilkanaście kilometrów. Nie wiedziała, że jest tak blisko, ale nic nie zastapi instynktu życia.

Na uboczu wsi stał od 2 lat wśród brudu i odchodów przy dziurawej budzie Kliford o smutnych oczach, które jeszcze nie straciły nadziei. Codziennie głodny i spragniony.  Zimno też mu dokuczało, gdy sterczą wszystkie kości, dokuczają pasożyty i brud.  Właściciele posesji byli zdziwieni niezmiernie naszą wizytą, jak i tym, że pies  zimą też chce pić. Oczywiście brak szczepień, dobrej woli, elementarnej wrażliwości  i przyzwoitości oraz higieny. Od roku pies jest w gorzowskim schronisku. Wierzymy,  że znajdzie dom pełen miłości i ciepła. Kliford jest bardzo energicznym pieskiem,  który kocha człowieka i potrzebuje kontaktu z nim. Ma problem z dogadywaniem sie  z innymi psami. To mieszaniec z amstafem. Na spacerze jak się już wybiega to jest  posłuszny i przychodzi na zawołaniedo opiekuna. Bardzo lubi się wtulać w człowieka.  Kocha jesć i jak zbliża sie pora karmienia to siedzi w boksie z miską w zębach i  czeka cierpliwie na swoją kolej. Szukamy dla niego dobrego domu i człowieka o  wielkim sercu, który wynagrodzi mu wszystkie cierpienia i zaniedbania. Kliford  jest wspaniałym i mądrym psem. Adoptując go zyskasz prawdziwego i wiernego  przyjaciela, który będzie Cie kochał bezwarunkowo.

Prosimy o wsparcie